Adwent to czas oczekiwania, czas przygotowania na spotkanie z przychodzącym Panem.
Takie przynajmniej jest jego teologiczne założenie. Wierni przygotowują się duchowo poprzez udział w roratach, podczas których kontrast między ciemnością i światłem ukazuje znaczenie obecności Chrystusa w naszym życiu, w świecie. Im bliżej Bożego Narodzenia, tym to oczekiwanie stawało się bardziej emocjonujące. Po drodze jeszcze dzień św. Mikołaja, pełen niespodzianek. A potem przygotowywanie choinki, Wigilii, wszystko w niezapomnianej domowej atmosferze rodzinnego ciepła. Chciałoby się powiedzieć to wszystko w czasie przeszłym – tak było (no, może nie zawsze i nie we wszystkich przypadkach).
Dziś nie ma na co czekać, nie ma się do czego przygotowywać, bo właściwie Adwent jest tylko w kościele, a w sklepach już po Wszystkich Świętych jest Boże Narodzenie. I zanim dojdziemy do 24 grudnia, jesteśmy zmęczeni marketową oprawą, szumem, zakupami i myślimy tylko, żeby odpocząć. A święta? One w reklamie są już od dawna. Niektórzy są tym rozczarowani, inni poirytowani, a wielu pada ofiarami reklam. Rzeczywiście, już od wielu lat daje się zauważyć, że konsumizm wkracza w nasze życie z wielką siłą. Uwielbiamy kupować. Zaciągamy kredyty po to, żeby choć przez chwilę poczuć się kimś wyjątkowym, tak, jak to wmawiają nam reklamy. Uwielbiamy spędzać czas w marketach, niejednokrotnie robimy to z całymi rodzinami. Szczególnie jest to zauważalne w okolicach świąt. Boże Narodzenie, a wcześniej wspomnienie św. Mikołaja, jest czasem, kiedy handlowcy zacierają ręce z uciechy. Większe obroty oznaczają większy zarobek. To dobrze, że kupujemy prezenty, że chcemy dzielić się z innymi, że chcemy sprawiać radość innym. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby pogoń za prezentami nie przesłaniała nam istoty tego, co chcemy świętować. W pogoni za błyskotkami zapominamy, o co tak na prawdę chodzi, z czego wypływa radość i ten szczególny klimat. Może tym razem warto o tym pomyśleć wcześniej?
Rozpoczęliśmy kolejny Adwent w naszym życiu. Adwent to czas oczekiwania, czujności, gotowości. Na co, a raczej na kogo czekamy? Jan Paweł II powiedział kiedyś, że „Adwent to czas radości, albowiem pozwala przeżywać na nowo oczekiwanie na najradośniejsze wydarzenie w historii: narodziny Syna Bożego z Dziewicy Maryi”. Pan, który „jest blisko”, przychodzi, by napełnić nas swoją radością, radością miłowania.
Świat, ludzie współcześni, my wszyscy, najbardziej potrzebujemy pokoju. Zarówno tego międzynarodowego, ale również pokoju w narodzie, w rodzinach, w sąsiedztwie. Źródłem pokoju powszechnego może być jednak tylko pokój, który wypływa z ludzkiego serca. I tu znowu pytanie, czy w naszych sercach panuje pokój? Czy przypadkiem nie są one targane zawiścią, egoizmem, złością? Mamy teraz sposobny czas do tego, aby to przemyśleć – Adwent. Trzeba przy tym pamiętać, że Adwent chrześcijański różni się zasadniczo od gorączki przedświątecznych zakupów naszego społeczeństwa, które wprawdzie „konsumuje” święta chrześcijańskie, ale często nie zna, lub nie chce pamiętać o ich prawdziwym sensie. Adwent zachęca nas do wyjścia naprzeciw Chrystusowi, który przybywa aby nas zbawić, obdarzyć pokojem – przypomina Jan Paweł II. Przygotowujemy się, aby na nowo przeżyć wspomnienie Jego narodzenia w Betlejem i odnawiamy naszą wiarę w Jego przyjście na końcu czasów. Jednocześnie staramy się odkryć Jego obecność pośród nas. Postarajmy się wniknąć w te prawdy, a może wtedy otworzy się przed nami całe bogactwo Adwentu i Bożego Narodzenia.
ks. Waldemar Wesołowski
https://www.niedziela.pl/artykul/51951/nd/Adwent—przygotowanie-na-przyjscie-Pana