Jezus nas prowadzi
W naszym życiu często czujemy Bożą obecność. Wiele spraw, sytuacji nas zaskakuje, po ludzku trudno jest nam się z nimi mierzyć, ale ufając, widzimy w nich Boże działanie.
W życiu codziennym mamy wiele spraw do załatwienia. Dom, praca, wszystko co związane z wychowaniem naszego niespełna rocznego synka, obiad, zakupy i wiele innych czynności bardzo skutecznie absorbują naszą uwagę. Niestety dzisiejszy świat wymusza na każdym pęd życia, a wszystko wokół dzieje się coraz szybciej. W naszej codzienności czasem bardzo trudno jest znaleźć tak ważne chwile na modlitwę, refleksje. Zatrzymać się i po prostu spojrzeć w niebo, poszukać w sobie ciszy i otworzyć się na głos Boga. Poszukać Go również w drugim człowieku. Do Wspólnoty Rodzin Katolickich „Umiłowany i umiłowana” zaproszono nas podczas wizyty duszpasterskiej. Nie zastanawialiśmy się wcześniej nad tego typu wspólnotą, jednak ufając, że z jakiejś przyczyny Pan Jezus stawia na naszej drodze ojca Kazimierza, dołączyliśmy do Wspólnoty.
Po prostu kochać
W bieżącym roku będziemy obchodzić piątą rocznicę zawarcia sakramentu małżeństwa, czwartą we Wspólnocie. Doświadczanie radości życia Wspólnotowego przez rozmowy, spotkania z tak życzliwymi „Bożymi ludźmi” bardzo nas ubogaca. Wspólnota „Umiłowany i umiłowana” to osoby wykonujące różne profesje, w różnym wieku, ale mające jeden cel – po prostu się kochać. Tak normalnie, po ludzku. Będąc wśród nich uświadamiamy sobie, jak często wiele nam brakuje, a z drugiej strony możemy obserwować i czerpać od innych małżeństw dobre praktyki, a każde spotkanie pozwala nam patrzeć na siebie nawzajem z większą miłością.
Wspólne czuwanie
18 maja bieżącego roku Wspólnota przeżywała coroczne czuwanie na Jasnej Górze. Początkowo odmówiliśmy uczestnictwa z obawy, jak zniesie to nasz jedenastomiesięczny synek. Obawialiśmy się, czy potrafimy się zorganizować i jak to będzie wyglądać. Jednak po rozmowie z jedną ze współuczestniczek czuwania zdecydowaliśmy się na wyjazd. Lęki czy obawa nie ustąpiły. Postanowiliśmy zawierzyć je Maryi. Zaufaliśmy, że będzie dobrze i jakoś się uda. I tak też się stało. My mogliśmy w pełni skupić się na modlitwie, zachwycaniu się Cudownym Obrazem Maryi Jasnogórskiej, podczas gdy nasz synek słodko spał. Miał moment małego kryzysu podczas Apelu Jasnogórskiego, ale bardzo szybko udało się mu zaradzić. Z małym dzieckiem nie jest łatwo zachować pełnię skupienia podczas Eucharystii, a tutaj mogliśmy w pełni zanurzyć się w modlitwie. Najbardziej widzimy, jak właśnie sprawy związane z naszym synkiem często nas po ludzku martwią, a Pan Bóg tak wszystko układa i tak się nim opiekuje, że sami lepiej nie moglibyśmy tego wymyślić.
Wielki Sprzymierzeniec
Pan Jezus nas prowadzi i nie mamy co do tego żadnych wątpliwości. I podczas modlitwy codziennej zawsze Go do naszego życia zapraszamy. W wielu sytuacjach następuje niespodziewany zwrot akcji. Jedni powiedzą przypadek, inni przeznaczenie, a my powiemy, że to element Bożego planu. I ogromnie się cieszymy, że mamy za sobą tak Wielkiego Sprzymierzeńca.
Agnieszka i Adam Zawadzcy