Nasze trwanie to codziennie życie małżeńskie, rodzinne, wspólnotowe i zawodowe – bycie bezinteresownym darem dla siebie nawzajem i drugiego człowieka.
„Trwajcie we Mnie, a Ja w was [będę trwać]. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – jeśli nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. […] Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Trwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna” (J 15, 1-4.9-11).
Dla nas te słowa są pięknym przykładem, jak i dlaczego nie wstydzić się Jezusa. Jesienią tego roku będziemy świętować 29. rocznicę ślubu. Mamy dwóch synów: Michała i Macieja. Dziękujemy Dobremu Bogu za łaskę życia w wierze katolickiej.
Należymy do wspólnoty „Umiłowany i Umiłowana”, która w duchu Ewangelii daje nam możliwość pogłębiania osobistej zażyłości z Jezusem Chrystusem, budowania głębi w relacjach w małżeństwie i w życiu rodzinnym. Trudno sobie wyobrazić, jakimi małżonkami i rodzicami bylibyśmy bez Jezusa Chrystusa. Dlatego budząc się i witając nowy dzień, mamy świadomość, że nie jesteśmy sami, mamy Ojca, który nas umiłował. Nasz dzień zaczynamy od czytania Żywego Słowa (rozważania i modlitwy na każdy dzień, oparte na czytaniach mszalnych). Słowo żyje w nas i wierzymy, że cokolwiek przyniesie dzień to Opatrzność Boża czuwa. Staramy się, aby w sercu gościł pokój, radość i nadzieja. Każdy dzień przeżywamy jako dar; szczególnie odczuliśmy to w dobie pandemii, która pokazała, jak kruche może być zdrowie i życie.
W moim życiu zawodowym, a jestem pielęgniarką, wiara pomaga mi w rozmowach z rodzicami śmiertelnie chorych dzieci. Mam siłę pielęgnować i leczyć ich pociechy, robię im krzyżyk na czole ze słowami: „Niech Cię chroni moc Chrystusa Zbawiciela”. Tymi samymi słowami błogosławimy nasze dzieci, modlitwą dziękujemy za posiłek, modlimy się przed podróżą, stajemy do Apelu Jasnogórskiego, w mieszkaniu mamy wiele symboli religijnych. Krzyż, Matka Boża Jasnogórska i obrazek wspólnotowy zajmują centralne miejsce w mieszkaniu. Oczywiście nie brakuje też obrazu Jezusa Miłosiernego i Jana Pawła Wielkiego, ale tak naprawdę liczy się to, co jest w sercu. Każdego dnia chcemy przynosić owoce. Z dnia na dzień pracujemy nad własnymi słabościami i naszych dorosłych już synów. Konsekwentnie i wytrwale porządkujemy swoje życie rodzinne, osobiste i zawodowe. Odrzucamy i wyrzucamy suche latorośle.
Chcemy trwać w Jezusie, aby rzeczywiście był w naszym życiu na pierwszym miejscu, nie tylko od święta. Myślę, że życiem przez uczynki musimy pokazywać, że nie wstydzimy się Jezusa, dlatego wrośliśmy jak latorośle w naszą oblacką parafię. Żyjemy jej życiem w dużych i małych wydarzeniach. Zresztą to takie miłe, gdy ludzie z parafii uśmiechają się do siebie, nie są sobie obcy. Tworzymy żywy Kościół. Jednak w dzisiejszych czasach, gdy Kościół katolicki jest prześladowany, trzeba mieć odwagę stawać w obronie Jego wartości, bronić swoją postawą życiową, a czasami pokornym milczeniem, aby nie rzucać pereł przed wieprze.
Panie Jezu przez wstawiennictwo Twojej Matki Maryi prosimy, abyś Ty nigdy nie wstydził się za nas. I dziękujemy, że jesteś z nami, aż do skończenia świata.
Edyta i Krzysztof Budowie